Pewnego dnia przyjechała do mnie na zakładowy serwis maszyna. Po otwarciu szafy sterowniczej zamknąłem ją prawie że natychmiast, a maszynę zleciłem do odesłania po tym co zobaczyłem. Oczywiście nie zabrakło humoru i poproszono pewnego Pana Mariana (elektryczny gigant zakładowy) aby poprawił jeden przewód w instalacji. Kiedy również otworzysz szafę mocno się roześmiał i powiedział, że niespodziewanie musi udać się na urlop. No cóż… kupa śmiechu. Ale gdy przyszło na powagę to raczej bliżej było płaczu
1 polubienie